Gadjo Delhi

March 16, 2007

Chandier - Kovilloor - Top Station

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:09

10:00

Chyba 10-ta, nie patrzylem na zegarek bo po co, ale slonce bylo juz dosc wysoko, wiec po sniadaniu (dosa, czyli cos podobnego do nalesnikow) idziemy odwiedzic pobliska gorke i kolejna tribal village.

Mycie garow:

DSC_9522.jpg

Umma, siostrzenica Canis Veri:

DSC_9546.jpg

Po drodze spotykamy trzy niewiasty z Kuailuru obskrobujace drewniane pnie, ktore beda sluzyc do budowy domu. Zarabiaja 250 rupii dziennie. Czestujemy sie herbatka, robimy zdjecia, idziemy dalej.

DSC_9565.jpg

DSC_9574.jpg

Widoczek:

DSC_9578.jpg

Julia:

DSC_9587.jpg

Mano:

DSC_9585.jpg

W wiosce ludzie, a zwlaszcza dzieciaki, szybko sie chowaja, ale nie wiem czy na widok turystow czy aparatow.

DSC_9603.jpg

DSC_9630.jpg

14:00

Wracamy do domu (czyli do Chandier) na obiadek i jeszcze kilka zdjec. Chwile potem zabieramy do Kovillooru (znaczy sie Kuailuru, ale teraz juz wiem jak sie to pisze) syna Mano, Katika, ktory tam urzeduje od jakiegos czasu. Stamtad lapiemy autobus do TS.

Kartik, lat 5: 

DSC_9656.jpg

Mano i Kartik:

DSC_9686.jpg

Australijka i jakas roslina:

DSC_9689.jpg 

Kovilloor:

DSC_9710.jpg

DSC_9716.jpg

DSC_9743.jpg

Wieczor

Zanim zjemy kolacje przygotowana przez Canis, musimy z godzine pomeczyc sie z dzieciakami, czyli biegac w kolko ze nimi pod pacha, wrzucac do beczki z woda itp.

March 15, 2007

Chandier

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:08

08:00

Znow byl zwierz. Tym razem tygrys chcial zjesc krowe Mano, ale jakos przezyla.

Czekamy na turystke z Australii i wspolny dwudniowy treking.

10:00

Australijka przyjezdza, mozemy ruszac. Idziemy prawie tak samo jak wczesniej chodzilem sam czy z Francuzami, tylko czasami wchodzimy na troche wyzsze sciezki, skad sa lepsze widoki na okolice.

DSC_9386.jpg

Z jednego miejsca robie serie zdjec do zlozenia pieknej panoramy. Niestety bez statywu, ale moze cos z tego wyjdzie.

W Paratotam odbijamy w lewo kierujac sie w strone Chandier, wioski, z ktorej pochodzi Canis Veri, zona Mano. Mieszka tam cala jej rodzina, rodzice, siostra z dziecmi i pare innych osob.

Wioska prawie w calosci: 

DSC_9454.jpg

Julia:

DSC_9483.jpg

Mano mowi, ze przeszlismy 24km, ale jakos nie chce mi sie wierzyc.

Wieczor

Posiadowa przy ognisku, dwa lyki bimberku, pyszna kolacja (ryz i kolejna wersja papki, tym razem z soja) i siadamy do wspolnego ogladania tamilskiego filmu.

Film leci z odtwarzacza VCD, ktory co chwile sie zacina, ale albo sam rusza dalej albo pomaga wlaczenie i wylaczenie sprzetu. Do czasu. Po godzinie nic nie pomaga, za to udaje sie wlaczyc inny film, ktory jednak ogladam tylko przez kwadrans a potem ide spac na twardym lozku.

March 14, 2007

Spacer do Kovillooru

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:07

03:00

Pobudka. Dziadek z babcia (w ich domu dzis spie) cos gadaja, wchodza i wychodza.

08:00

Pobudka. Mano mowi, ze po okolicy szwedal sie slon i pokazuje slady. Nastepnym razem mowie, zeby mnie wywlokl z lozka, bo bym chcial zobaczyc.

Pol godziny pozniej ide zobaczyc szkole. Jest wczesnie, poza Caucilia i Cautrii jest tam tylko jeszcze jedna niewiasta, calkiem niezle gadajaca po angielsku (jak na jej wiek) oraz nauczyciel. Sama szkola to budynek dwa razy wiekszy od kanciapy, z jedna duza sala w srodku. Na scianach wisi kilka tablic, na jednej wypisanych kilkanascie trzylisterowych angielskich slowek oraz alfabet, na innej cos po tamilsku (od nauczyciela dowiaduje sie, ze alfabet tamilski ma ponad 200 znakow), na kolejnej jakies dzialania matematyczne, obok jeszce mapa Kerali i calych Indii oraz biurko i krzeslo.

Dziewczynki wspolnie recytuja caly tamilski alfabet, zaczynaja sie schodzic pozostali uczniowie, ja wracam do domu.

10:00

Zegnam sie z Richardem i Karen (?) z Anglii, ktorzy tu nocowali, a wczesniej zrobili sobie dwudniowa przechadzke z Mano po gorach, oraz z Joe z Wloch, ktorego spotkalem w autobusie z Kumily i powiedzialem mu o TS. Okazalo sie, ze na gore przyjechal tez wczoraj, tylko wczesniejszym autobusem (pewnie tym, ktory mi uciekl), ale nocowal gdzie indziej.

Sam jade autobusem, ktory wlasnie nadjechal, do Kuailuru.

16:00

Wracam z dorobkiem kilku nowych zdjec, a chwile potem przyjezdza Julia, hiszpanka z wczorajszego autobusu. Podoba jej sie tu, chyba zostanie na jakis czas.

Kovilloor

DSC_9288.jpg 

Szkola, a wlasciwie caly zespol szkol tamze:

DSC_9297.jpg

J.w.

DSC_9307.jpg

DSC_9315.jpg

Vattavada, wioska kilkaset metrow od Kovillooru:

DSC_9321.jpg

Rowniez Vattavada, budowa nowego domu (taki domek to jakis tydzien pracy podobno): 

DSC_9330.jpg 

 

Siedzimy sobie, zajadamy sie zielonym groszkiem, nic nie robimy. Jest spoko, moze by sobie odpuscic Rajastan? ;)

Chyba jednak nie, musze jeszcze zasmakowac tamtejszego lassi, nigdzie indziej nie pilem takiej dobrego.

Wieczor

Konczymy posiadowe przy bardzo powoli dogasajacym ognisku.

Julia, mimo, ze wlasciwie nie jest Hiszpanka jak mowila, a pol-kolumbijka pol-tunezyjka, wyglada raczej jakby pochodzila gdzies z centrum Europy. Gdyby powiedziala, ze jest np. z Niemiec, Czech czy czegos podobnego uwierzylbym jej. Bardzo jej sie tu podoba (wiedzialem, ze tak bedzie juz wtedy jak rozmawialismy podczas jazdy z Kumily).

A w Pakistanie od razu jade na poszukiwanie czegos podobnego.

Ostatni rzut oka na miliony gwiazd na niebie i idziemy spac.

March 13, 2007

Powrot do macierzy

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 19:05

9:50

Jedziemy z jakims Wlochem do Munnaru. Zaopatrzony w banany dla siebie i wisnie dla Caucilii i Cautrii i usadzony przy oknie z aparatem pod reka wracam do domu.

12:00

Postoj na herbatke i pogaduszka z Hiszpanka jadaca tym samym autobusem (poza nia jest jeszcze Szwajcar, Japonka i kilkoro innych gadjo), ktora zachecam do odwiedzenia Top Station. Wpadnie jutro wieczorem.

Gdzies po drodze:

DSC_9236.jpg

DSC_9256.jpg

DSC_9257.jpg

14:30

Ladujemy w Munnarze. Obiad w restauracji gdzie juz wczesniej jadlem, internet, walka z wirusem na karcie (wygrana) i wizyta w malym biurze informacji dla turystow, zeby sie spytac o ktorej jest autobus do TS. W tym czasie wlasnie autobus mi odjezdza, nastepny za 2 godziny. Czekajac na przystanku zauwazam Davida. Troche wciety (lubi sobie wypic), ale to nie przeszkadza w zakupie malej butelki brandy i duzej butelki piwa, ktore zmieszane ze soba wspolnie obalamy na zapleczu pobliskiego bazarowego sklepiku.

18:30

Wsiadamy do busa, juz bez stresu (chyba sie przyzwyczailem do tutejszej jazdy) mimo, ze poziom trudnosci rosnie, bo zaczyna padac deszcz. Mijamy znajomy drogowskaz, juz wiem, ze jeszcze tylko 4km, potem zegnamy sie z dystryktem Devikulam i jednoczesnie w miare rowna droga (zaczynaja sie wertepy, po ktorych autobus nie jest w stanie jechac szybciej niz 10km/h). Kilka minut pozniej witam sie z Mano, ktory jak zawsze szweda sie w okolicy kanciapy wygladajac ewentualnych turystow wysiadajacych z autobusu. Dziewczynkom daje kilka zdjec, ktorych nie wyslalem z Pannaikkadu oraz rarytas w postaci egzotycznych owocow - jablek.

Kolejne streszczenie

Kategoria: Indie — Jacek Karczmarczyk @ 11:53

Nabawilem sie na karcie pamieci jakiegos syfa w Yogi Guest House i byla obawa, ze strace jakies 1000 fotek, na szczescie w Munnarze, gdzie znowu jestem i czekam na autobus do Top Station, wiedzialem, ze jest komputer, gdzie nie maja antywirusa blokujacego konto po znalezieniu czegos podejrzanego, oraz nie bardzo kontroluja co sie robi, wiec spokojnie sobie poinstalowalem co trzeba i podreperowalem karte i swoj nastroj.

A do Top Station wracam, bo tu bylo najfajniej, a 20 dni, ktore mi zostalo do konca Indii to za malo, zeby znalesc jakas porzadna wioske, w ktorej mozna by dluzej zagoscic.

A zatem pare reminiscencji z domu Mano i okolic:

 

Mama (Marta), corka (Cautri), siostra (Nana Jodi), corka (Caucilia):

DSC_8561.jpg

Na lewo od powyzszego zdjecia - kuchnia:

DSC_8564.jpg

Dzieci prawie w komplecie, brakuje jeszcze brata, ktory w bardziej tlocznych dniach emigruje z mama do innej wioski:

DSC_8693.jpg

Wieczorne odrabianie lekcji przy ognisku:

DSC_8862.jpg

Kawalek dalej, w drodze do Kuailuru

DSC_8714.jpg

A to juz sam Kauilur, jakies 7km od Top Station:

DSC_8778.jpg

J.w.

DSC_8832.jpg

A to kuchareczka w jakiejs knajpie tamze:

DSC_8789.jpg

 

« PoprzedniaNastepna »

Powered by WordPress