Gadjo Delhi

April 3, 2007

Delhi

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:59

Mam wrazenie, ze jest spokojniej niz 1,5 temu. Zarowno w Delhi jak i w Jodhpurze. Sezon sie podobno skonczyl, wiec moze dlatego. Miejsce do Firozpuru sie zwolnilo, jade juz na spokojnie metrem do centrum.

DSC_1860.jpg
Zatoczylem pelne kolko - zaczalem od McDonalda w centrum Delhi, potem Rajasthan, Maharasthra, Goa, Kerala, Tamil Nadu, Gujarat, znow Rajasthan i na koncu ten sam McDonald. Jak milo jest w koncu zjesc cos normalnego ;)

Fine

Wkrotce cz. 2 - Pakistan.

April 2, 2007

Jaisalmer - Jodhpur

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:54

17:00

Nie ma kolesia z hotelu, jest dobrze ;)
Po 5 godzinach jazdy autobusem jestem po raz kolejny w Jodhpurze.

Gdzies po drodze - wioska na pustyni: 

 DSC_1838.jpg

DSC_1805.jpg

Leb mnie caly czas boli i nie tylko, ale nie mam zadnych prochow, wiec olewam. Porobuje kupil bilet do Amritsaru (przy granicy z Pakistanem). Nie ma miejsc. Wiec po chwili planowania najpierw do Delhi a potem do Amritsaru. Delhi ok, ale druga czesc znowu nie przechodzi. Ostatnia opcja, ktora mi przychodzi do glowy to bilet Delhi do Firozpuru, kawalek od Amritsaru. Sa dwa pociagi. W zadnym nie ma miejsc. Na szczescie jest cos takiego jak wait list, jestem 12 w kolejce, jest szansa, ze czesc osob sie wykruszy.
Kupiwszy bilety lece znow do centrum na lassi i do znajomych. Lassi jest, znajomych nie ma, wiec znow piechotka wale na dworzec, ze standardowa przerwa na sok z granata.

April 1, 2007

Jaisalmer - dzien drugi

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:46

Ranek

Dzien rozpoczynam od natkniecia sie na upierdliwego kolesia. Niestety nie pojechal na safari. Szybko sie ulatniam poszwedac sie po miescie.

DSC_1570.jpg

DSC_1586.jpg

DSC_1662.jpg

Krowka, na zyczenie

DSC_1578.jpg

Popoludnie

Zagaduje mnie jakis instrumentalista otoczony przez kilka cygankowatowygladajacych babek. Twierdza, ze nie sa cygankami, ale cholera ich wie. Jedna z nich to zona grajka, po krotkiej pogaduszce i posluchaniu muzyczki zapraszaja mnie do swojego domu, gdzie ponoc tance rozne odchodza i tego typu atrakcje. Mysle sobie, ze pewnie mnie zaraz zaciagna do jakiejs super miejsca z super cenami dla zachodnich turystow, ale sie myle. Laduje na terenie gdzie obok siebie stoi mnostko malych lepianeg poogradzanych od siebie niskimi prowizorycznymi murami z kamieni. Jeszcze bardziej surowo niz w Top Station. Gospodarze czestuja mnie kolejnym koncertem, tym razem ze spiewem i wspomnianym tancem (tanczy tylko corka pani gospodarzowej). Gdyby nie to, ze moj pobyt w Indiach dobiega konca, nie wiem czy nie zostalbym tu na dluzej. Moze nastepnym razem…

DSC_1655.jpg 

 DSC_1739.jpg
A tymczasem pora wracac do miasta cos zjesc. Bardziej z rozsadku niz z glodu, bo ochoty na posilem w ogole nie mam. Pewnie dlatego, ze znow mi sie cos w glowe stalo po calym dniu lazenia bez czapeczki.

March 31, 2007

Jaisalmer - dzien pierwszy

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:13

6:00

Budzi mnie gwar pociagu. Do Jaisalmeru jada 3, moze 4 pociagi dziennie, na kazdy z nich czeka tlum tubylcow oferujacych noclegi w hotelach. Pierwszy oferuje za 50 rupii z darmowym podwiezieniem. Troche zaspany (wyjatkowo dobrze mi sie spalo) docyzuje sie pojechac.

9:00

Po obejrzeniu filmu z Brucem Willisem na satelicie zmykam dalej, bo oczywiscie 50R to byla sciema. Ale chwile zaraz nastepny koles znow oferuje tyle samo, wiec sie zgadzam. Byc moze tez sciema, ale okaze sie pozniej. W miedzyczasie kolej oferuje mi safari, na ktore tez sie zgadzam w ramach szalenstwa pod koniec pobytu w Indiach. Place i zmykam na miasto. Rewelacja, chyba najladniejsze miasto jakie widzialem do tej pory. Fort nie do opisania, reszta miasta tez bardzo fajna.

DSC_1533.jpg

DSC_1690.jpg

 DSC_1359.jpg

Szmatki na sprzedaz, gdzies przy wejscie do fortu

DSC_1388.jpg

Jeden z licznych hoteli, ten jest raczej z tych lepsiejszych

DSC_1433.jpg

Nie wiem co:

DSC_1439.jpg

Oczywiscie co chwila znajduje przyjaciol, ktorzy chca pogadac (czytaj sprzedac cos, najchetniej szmatke za 2000 rupii) oraz cyganki i indianki pozujace za 10 rupii.
DSC_1382.jpg

DSC_1328.jpg

DSC_1397.jpg

DSC_1412.jpg

DSC_1424.jpg

Wieczor.

Odechcialo mi sie safari, nie chcialem rowniez zamienic sie na komorke z upierdliwym kolesiem z mojego hotelu (tym, ktory mi zaproponowal nocleg), strasznie byl zdegustowany z tego powodu. A ja jestem zdegustowany z jego powodu, mam nadzieje, ze jutro pojedzie na safari z innymi ludzmi i wiecej go nie zobacze.

March 30, 2007

Ahmedabad - Jodhpur

Kategoria: Indie — Jacek Karczmarczyk @ 19:02

Ranek

Ahmedabad znowu. Tym razem 5h czekania na kolejny pociag a nie ma jeszcze 7 rano, wiec wszystko pozamykane. Rikszarze jak zwykle pytaja czy nie potrzebuje hotelu, dokad jade itp. Poczatkowo mowie, ze nie nocuje w Ahmedabadzie tylko czekam na pociag, ale potem mi sie to nudzi i zaczynam sie bawic:
- Do Jaisalmeru - mowie
- Ohohoho. Nie ma pociagu, moge cie podwiezc na dworzec autobusowy
- Nie mozesz. Do widzenia.
Albo:
- To Pakistan.
- No!!
- Yes!!
Albo:
- To Gilgit (miasteczko w w Pakistanie)
- To Israel Gilgit?
- No, Pakistan Gilgit.
- No no! Israel Gilgit, Iran Gilgit, but no Pakistan Gilgit!
Nie bardzo wiem o co mu chodzilo i chyba juz sie nie dowiem.

9:00

Znajduje net, gdzie sobie spokojnie instaluje soft do zmniejszania obrazkow, wysylam paczke z Dwarki (ten zestaw ponizej). Szybkie sniadanko i 10 minut przed odjazdem wpadam na peron.

Popoludnie

Goraco. Posiedzialbym sobie w jakiejs wodzie jak hipopotam… Albo przynajmniej posmarowal kremem do opalania, bo mimo wlaczanych wiatrakow i wiatru wiejacego z okna jadacego pociagu czuje jakbym sie spalal. Potem przyczepia sie jakas grupka mlodziezy, niestety meskiej ;) i niestety nie bardzo chce sie odczepic. Na szczescie zaraz Jodhpur, papa i wysiadam z pociagu.

Wieczor.

Mmmmm…. Uwielbiam wracac do miejsc, do ktorych uwielbiam wracac ;) A Jodhpur jest chyba wlasnie takim miastem. Jak w domu. Jeszcze tu wroce za pare dni. I mam nadzieje, ze za jakis dluzszy czas rowniez. Witaj Jodhpur ;)
W planie spacerek na stare miasto, pod Clock Tower, na lassi. Oczywiscie wali stado rikszarzy, pierwszy proponuje 30 rupii, drugi 20, trzeci 10. Za dyche moge pojechac. Pewnie chce mi zaproponowac jakis hotel, ale nie wie biedak, ze ja tylko na chwile. Dowie sie przy clock tower i bedzie z tego powodu niezbyt zadowolony.
Najpierw ide do starego znajomego kawalek dalej, niestety restauracja w ktorej pracuje jest zamknieta. Wracam wiec pod C.T., kupuje lassi i spacerkiem (z przerwa na swiezy sok z granatu) wracam na dworzec.
A na dworcu pierwszy raz od nie wiem kiedy myje wlochy szamponem. Ufff jak przyjemnie ;) Juz nie wygladam jak dziecki uchodzcow z afganistanu ;) Recznik gdzies posialem, ale to nic, nadal jest bardzo cieplo, wysycham w 5 minut.
W takim upale ciezko cos zjesc. Poza porannym sniadaniem w Ahmedabadzie moja dieta sklada sie z kilku herbat, kaw, napoi typu mirinda, wody, lassi, sokow…

23:00

Jestem juz ponownie na dworcu, siedze sobie w pociagu. Trafil mi sie wagon z klimatyzacja. Tak prawdziwa a nie w postaci otwartych okien i wiatraczkow.
A w wagonie trafil mi sie dziwny jegomosc, twierdzi, ze jest “magic man”. Moze i jest, kto go tam wie. Przekonuje sie jednak o tym kiedy mowi mi cos o czym wiem tylko ja. A nawet jesli nie tylko ja, to na pewno nie mogl wiedziec tego on, po 10 minutach wspolnego siedzenia. Nie chce powiedziec nic wiecej mimo moich prosb. Moglem wziac od niego nr telefonu, wtedy bym sie dowiedzial czy to tylko przypadek czy na prawde jest magic.
Zasypam pogodnie. No moze srednio pogodnie, ale przynajmniej w wagonie z klimatyzacja.

Nastepna »

Powered by WordPress