Gadjo Delhi

March 30, 2007

Gujarat - fotostreszczenie

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 5:56

Z braku laku tylko fotki oraz update mapy

Gdzies w okolicach Rajkotu (Gujarat, w drodze do Dwarki)

001.jpg

Gorace powitanie w Dwarce ;)
020.jpg

Krowka
002.jpg

Glowne turystyczne miejsce, stad jest zejscie do rzeczki, w ktorej kapia sie ludzie
003.jpg

Taki tam portrecik

004.jpg

O tak wlasnie sie kapia:

005.jpg

Kawalek sciany jakiejs swiatyni:
006.jpg

Gdzies obok

008.jpg
Bazar (ten budynek z tylu, chociaz przed budynkiem tez handluja, tak jak w calym miescie)

009.jpg

Jakas lala w swiatyni

010.jpg

Pare metrow dalej

011.jpg

Jakis koles:

012.jpg

Widok ogolny na deptak z drugiej strony rzeczki:

014.jpg

Kapiel

016.jpg
Inna czesc miasta

018.jpg

W koncu cos znajomego ;)

019.jpg

Takie tam:

021.jpg

Zachodzik:

022.jpg

Inne takie tam:

025.jpg

Przyprawki, z dedykacja, niestety do poprawki bo chcialem dac wieksza GO, ale moze jeszcze sie trafi cos podobnego:
026.jpg

A to juz kawalek meczetu Bat Dwarce (see mapa, wyspa na koncu Gujaratu, jak se klikniecie w punkcik i powiekszycie na maxa to zobaczycie dokladna lokalizacje noclegu, w jakiejs swiatyni co ma ponoc 7000 lat)
027.jpg

Meczet tenze od srodka:

028.jpg

Koles, ktory mieszka od 11 lat w w.w. swiatyni, przez caly ten czas przewinelo sie tu 2-3 zagranicznych turystow, jak bylem kolejny

030.jpg

March 18, 2007

Chittivarrai

Kategoria: Indie — Jacek Karczmarczyk @ 9:11

09:00

Prysznic. Pierwszy cieply prysznic w tej podrozy.

15:00

Po kilku godzinach bezczynnego siedzenia wybieram sie na spacer. Troche z nudow a troche dlatego, ze chyba sie obrazilem na flet, ktory dal sie zlamac Kartikowi. Ide do wioski Chittivarrai, godzine drogi od TS, na trasie do Kovillooru.

W wiosce mieszka M. Prapakaran, Old Chittivarrai Estate, Yellapatti Post, Munnar, 685615, Kerala, India. Spotkalem go ktoregos dnia wracajac z Kovillooru. Wymienilismy sie adresami, chociaz nie bardzo wiem po co bo nie moglem go zrozumiec, mimo, ze usilnie staral mi sie cos przekazac. Zachodze do kanciapki, gdzie pytam o pana Prakaparana, niestety nikt nie kojarzy o co chodzi. Ide wiec dalej i slysze jak ktos mnie wola po imieniu. Podchodze do grupki ludzi grajacych w karty na pieniadze (stawka 40 rupii), ale wolajacego goscia nie kojarze. Skoro jednak wie jak sie nazywam to znaczy, ze sie gdzies spotkalismy. Dosiadam sie wiec do graczy probujac zrozumiec zasady gry. Po jednej dosyc dlugiej partyjce cos czaje, ale za malo, zeby samemu zagrac, do czego namawia mnie wolajacy koles.

W przerwie chwila relaksu i lyk samogonu. No moze kilka lykow. Podobny do tego z wioski Canis Veri (chyba jednak Ganesh Veri, ale Canis mi latwiej zapamietac ;) ). Wracamy na trawke. Jestem juz prawie gotowy do gry (bynajmniej podczas picia nie nauczylem sie regul, ale to w niczym nie przeszkadza). Niestety zaczyna sie robic pozno a przede mna prawie godzina drogi powrotnej, umawiam sie wiec z wolajacym gosciem, ze spotkamy sie w TS w srode rano i odchodze.

17:00

Zdolalem przejsc 100 metrow, kiedy znow slysze wolanie. No to sie wracam, bo w sumie co innego mam do roboty, i nagle moim oczom ukazuje sie pan Prakaparan. Spotkalem go rowniez wczoraj w TS i wlasnie wtedy umowilismy sie, ze do niego wpadne. Pomagam mu wniesc do domu na gorce towar, ktorym handluje (w dzien nie wiem gdzie, ale wieczorami w swoim domu, przychodza tam dorosli po jajka i olej kokosowy oraz dzieci po cukierki sprzedawane na sztuki).

Niebawem z wioski ma jechac jeep do Munnaru, wiec bedzie przejzdzal przez TS. Czekajac na jeepa ogladam sobie wrestlemanie w telewizji podczas gdy pan Prakaparan przyjmuje klientow, a jego zona przygotowuje posilek.

Jeep sobie pojechal beze mnie, ale wroce jakim motorem, wiec czekam dalej. Zjadam upme, omlet i rybe i schodzimy do drogi. Zanim jednak zejdziemy czeka mnie sesja zdjeciowa z tubylcami (tym razem ja bylem po stronie obiektywu, sam nie bralem sprzetu) oraz kolejny lyk czegos sympatycznego. Na kolejna wizyte umawiam sie na wtorek rano.

19:30

Wracam z kolejnym jegomosciem do domu. Popijajac herbatke w kanciapie dostaje bure od Mano, ktory wlasnie wchodzi z latarka mowiac, ze mnie szukal. Ja sie nie bardzo tym przejmuje i generalnie humorek mi dopisuje (ciekawe dlaczego), o flecie juz zapomnialem. W domu czeka juz prawie gotowa kolacja, Caucilia, Caitrii i Kartik, z ktorym to Kartikiem bawie sie w “meele kiile” czyli “gora dol”, czyli we wszystko co polega na tym, ze chlopiec jest raz na gorze, raz na dole (bez skojarzen pls ;) ).

Dzis dolaczyly 2 dziewczyny z Grecji. Mano jak zwykle nowym turystom zaczyna opowiadac lamana angielszczyzna swoje fantazje, powtarzajac co jakis czas rozne fajne zwroty, w tym moje ulubione “my tell me no”, ktore do dzis nie wiem co oznacza.

March 17, 2007

Relaksik

Kategoria: Indie — Jacek Karczmarczyk @ 9:10

10:00

Jestemy po sniadaniu. Dosa zwinieta tym razem jak nasz nalesnik, tylko z nadzieniem w postacie swiezo wyskrobanych wiorkow kokosowych. Strasznie zapychajace, po 3 sztukach peka mi zoladek. Bedzie sie dobrze nicnierobilo, conajwyzej sobie pogramy z Julia na flecie, bo okazuje sie, ze podobnie jak ja wziela ze soba swoj instrument. Wolalaby wiolonczele, na ktorej grala 10 lat, ale to chyba troche za duze pudlo do targania po Indiach.

Reszta dnia

Odpoczynek na trawce, jedzenie, nicnierobienie z przerwa na pranie na podworkowym kamieniu…

March 16, 2007

Chandier - Kovilloor - Top Station

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:09

10:00

Chyba 10-ta, nie patrzylem na zegarek bo po co, ale slonce bylo juz dosc wysoko, wiec po sniadaniu (dosa, czyli cos podobnego do nalesnikow) idziemy odwiedzic pobliska gorke i kolejna tribal village.

Mycie garow:

DSC_9522.jpg

Umma, siostrzenica Canis Veri:

DSC_9546.jpg

Po drodze spotykamy trzy niewiasty z Kuailuru obskrobujace drewniane pnie, ktore beda sluzyc do budowy domu. Zarabiaja 250 rupii dziennie. Czestujemy sie herbatka, robimy zdjecia, idziemy dalej.

DSC_9565.jpg

DSC_9574.jpg

Widoczek:

DSC_9578.jpg

Julia:

DSC_9587.jpg

Mano:

DSC_9585.jpg

W wiosce ludzie, a zwlaszcza dzieciaki, szybko sie chowaja, ale nie wiem czy na widok turystow czy aparatow.

DSC_9603.jpg

DSC_9630.jpg

14:00

Wracamy do domu (czyli do Chandier) na obiadek i jeszcze kilka zdjec. Chwile potem zabieramy do Kovillooru (znaczy sie Kuailuru, ale teraz juz wiem jak sie to pisze) syna Mano, Katika, ktory tam urzeduje od jakiegos czasu. Stamtad lapiemy autobus do TS.

Kartik, lat 5: 

DSC_9656.jpg

Mano i Kartik:

DSC_9686.jpg

Australijka i jakas roslina:

DSC_9689.jpg 

Kovilloor:

DSC_9710.jpg

DSC_9716.jpg

DSC_9743.jpg

Wieczor

Zanim zjemy kolacje przygotowana przez Canis, musimy z godzine pomeczyc sie z dzieciakami, czyli biegac w kolko ze nimi pod pacha, wrzucac do beczki z woda itp.

March 15, 2007

Chandier

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:08

08:00

Znow byl zwierz. Tym razem tygrys chcial zjesc krowe Mano, ale jakos przezyla.

Czekamy na turystke z Australii i wspolny dwudniowy treking.

10:00

Australijka przyjezdza, mozemy ruszac. Idziemy prawie tak samo jak wczesniej chodzilem sam czy z Francuzami, tylko czasami wchodzimy na troche wyzsze sciezki, skad sa lepsze widoki na okolice.

DSC_9386.jpg

Z jednego miejsca robie serie zdjec do zlozenia pieknej panoramy. Niestety bez statywu, ale moze cos z tego wyjdzie.

W Paratotam odbijamy w lewo kierujac sie w strone Chandier, wioski, z ktorej pochodzi Canis Veri, zona Mano. Mieszka tam cala jej rodzina, rodzice, siostra z dziecmi i pare innych osob.

Wioska prawie w calosci: 

DSC_9454.jpg

Julia:

DSC_9483.jpg

Mano mowi, ze przeszlismy 24km, ale jakos nie chce mi sie wierzyc.

Wieczor

Posiadowa przy ognisku, dwa lyki bimberku, pyszna kolacja (ryz i kolejna wersja papki, tym razem z soja) i siadamy do wspolnego ogladania tamilskiego filmu.

Film leci z odtwarzacza VCD, ktory co chwile sie zacina, ale albo sam rusza dalej albo pomaga wlaczenie i wylaczenie sprzetu. Do czasu. Po godzinie nic nie pomaga, za to udaje sie wlaczyc inny film, ktory jednak ogladam tylko przez kwadrans a potem ide spac na twardym lozku.

« PoprzedniaNastepna »

Powered by WordPress