Gadjo Delhi

February 16, 2007

Jodhpur - dzien pierwszy

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 14:19

19:00

Skasowal mi sie post z Delhi. Nie ten krotszy, tylko taki dluzszy. Co za malpa ze mnie…
DSC_6528.JPG
8:00

Za chwile dojade na miejsce, zdejmuje czapke, sweter jeszcze zostawiam, bo slonce dopiero sie rozkreca.

Wreszcie sie wyspalem, jesli mozna tak nazwac piec godzin lezenia w pozycji bocznej skulonej z zimna, z glowa na niezbyt wygodnej poduczce z 70litrowego plecaka. Ale jest dobrze. Lykam upsarin, bo boje sie, ze chlodna noc da mi sie we znaki. I patrze za okno, na niekonczonce sie pustynne pole, egzotyczne drzewa, pojawiajace sie co jakis czas wioski i wschodzace slonce. I na hindusow jadacych ze mna i wsuwajacych tabake chyba, i na straznikow pociagu przechadzajacych sie co jakis czas w te i we wte z dlugimi lufami na ramieniu, i na goscia sprzedajacego kofi, czaj, pani (wode) lub jakies przysmaki do jedzenia. I na wielbloda idacego sobie drozka.

10:00

I slonia. Ale to juz na waskiej uliczce na starym miescie.

Zasady ruchu ulicznego sa takie same jak w Delhi, ale natezenie znacznie mniejsze. Okolice dworca sa stosunkowo zatloczone, ale mi blizej fortu tym samochodow, riksz, motorow i rowerow robi sie coraz mniej.

Nie mam tu takich przyjaciol jak w Delhi, wiec zamiast “Czesc, kup cos”, slysze tylko samo “Czesc”.

Zameldowawszy sie uprzejmie i przemywszy, wyruszam na lowy fotograficzne, kulinarne, personalne i wszelkie inne. Amysle, ze bedzie co lowic, bo miasto jest sympatyczne, a poza tym dzisiaj w calych Indiach jest jakies swieto Shivy.

10:30

Masala chai i “indian breakfest” w Yogi Guest House tuz pod samym fortem. Pozostawiam to bez komentarza slownego, zarowno wrazenia kulinarne jak i wzrokowe.

DSC_6623.JPG

Chyba sie przeniose tu na nastepne noce, zwlaszcza, ze mozna tu przenocowac taniej niz tam, gdzie znalazlem.

15:30

Przechadzka starym miastem. Tu zdjecie, tam zdjecie, jest fajnie. Skrecam w jakies male uliczki, dzieciaki prosza o zrobienie zdjecia, po dlugich dyskusjach z jedna diewczynka dowiaduje sie, ze chce mi dac swoj(?) email, zebym jej te zdjecia wyslal. Da mi jak bede wracal z fortu, bo okazuje sie, ze bezwiedne kieruje sie w jego strone. Nie wie niestety, ze nie bede wracal, ani ze w ogole nie dotre do fortu. Bo w im mniejsza uliczke sie zapedzam, tym bardziej nie mam potrzeby wdrapywania sie na jakis szczyt.

Od jednej rodziny dostaje adres, zebym im wyslal zdjecia zwykla poczta. Ide dalej, tu zdjecie, tam zdjecie, jest fajnie. W pewnym momencie wpadam na genialny (a jakze) pomysl, ze zamiast wysylac poczta, moge po prostu je tu na miejscu wydrukowac. Wracam do rodzink, troche dyskusji na temat, ze nie maja paliwa do motoru ani na paliwo, no problem, mowie, ja stawiam. Ale w koncu jest stawiam, po prostu jedziemy, zamawiamy odbitki, place, wracamy.

Na poczatku tylko widzialem na filmach jak sie tam jezdzi, potem zobaczylem na wlasne oczy. Potem sam stalem sie uczestnikiem tego teatru (i bynajmnie nie chodzi tu tylko o przechodzenie przez ulice, ale chodzenie wzdluz, jak pelnoprawny uzytkownik obu stron drogi). A tutaj stalem sie uczestnikiem motorowym, Przejechac sie z tubylcem na motorze, polecam kazdemu, ktory twierdzi, ze jezdzi jak szalony :)

Wracamy do rodzinki, kolejna sesja, kolejny wypad na motorze, ale nie pytam gdzie. Niewazne. Okazuje sie, ze do rodziny pana kierowcy. Tam jeszcze jedna sesja, kolejny zaklad foto (tym razem z problemami, bo czesc zdjec robilem w rawach i nie moga ich odczytac). To nic, jedziemy dalej. Zajezdzamy do monopolowego, dwa lyki rosyjskiej wodeczki, rozcienczonej woda, wsiadamy na motor i wracamy do domu.

DSC_6686.JPG

A tam czeka cala rodzinka, powiekszona o kolenych pare osob. obiad. Nie mam pojecia co jadlem, ale bylo pozywne, smaczne i pikantne.

I tak spokojny spacer przerodzil sie w pieciogodzinna wspolna biesiade i srednio skuteczna probe porozumienia sie w kwestiach siakich i owakich.

W pamieci pozostanie to czego sie opisac nie da, zostana zdjecia, a takze zapisane na dloni jakims maziajem imiej jednej z tamtejszych niezameznych. Tym samym maziajem robia sobie one rozne tatuazowate esy floresy.

To dopiero poczatek tej podrozy. Obawiam sie, ze przewydywany kryzys moze szybko nie nastapic. Moze w ogole nie nastapic…

DSC_6696.JPG

February 15, 2007

Delhi

Kategoria: Indie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 9:38

10:00

O Fóck! O kwa. O nie umiem tego opisac, poddaje sie, tego sie nie da…

DSC_65531.JPG

DSC_65111.JPG

Wiecej nie bedzie, bo transfer itp, jeszcze tylko jedno z dedykacja, chociaz tak na prawde nie jest z Delhi (ani w ogole z Indii), tylko z UK, ale z Indii tez bedzie :)

DSC_64671.JPG

Marta, kupila bys mi w miedzyczasie jakis filtr sloneczny? Rozliczym sie Bombaju. Tylko, zeby mocny byl! :)

January 25, 2007

Jeden powód do niepokoju mniej

Kategoria: Posty nijakie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 20:13

wizy.jpg

January 15, 2007

Mam wizę

Kategoria: Posty nijakie, Zarejestrowane, Ja cyknąłem... — Jacek Karczmarczyk @ 21:27

Na razie tylko pakistańską. Na wizę indyjską, którą podobno można odebrać tego nawet samego dnia będę czekał 9 dni. Poniżej zdjęcie z ambasady Pakistanu - piękna uspokajająca zieleń ;)

flagi.jpg
« Poprzednia

Powered by WordPress