17:00
Nie ma kolesia z hotelu, jest dobrze
Po 5 godzinach jazdy autobusem jestem po raz kolejny w Jodhpurze.
Gdzies po drodze - wioska na pustyni:
Leb mnie caly czas boli i nie tylko, ale nie mam zadnych prochow, wiec olewam. Porobuje kupil bilet do Amritsaru (przy granicy z Pakistanem). Nie ma miejsc. Wiec po chwili planowania najpierw do Delhi a potem do Amritsaru. Delhi ok, ale druga czesc znowu nie przechodzi. Ostatnia opcja, ktora mi przychodzi do glowy to bilet Delhi do Firozpuru, kawalek od Amritsaru. Sa dwa pociagi. W zadnym nie ma miejsc. Na szczescie jest cos takiego jak wait list, jestem 12 w kolejce, jest szansa, ze czesc osob sie wykruszy.
Kupiwszy bilety lece znow do centrum na lassi i do znajomych. Lassi jest, znajomych nie ma, wiec znow piechotka wale na dworzec, ze standardowa przerwa na sok z granata.
Ranek
Dzien rozpoczynam od natkniecia sie na upierdliwego kolesia. Niestety nie pojechal na safari. Szybko sie ulatniam poszwedac sie po miescie.
Krowka, na zyczenie
Popoludnie
Zagaduje mnie jakis instrumentalista otoczony przez kilka cygankowatowygladajacych babek. Twierdza, ze nie sa cygankami, ale cholera ich wie. Jedna z nich to zona grajka, po krotkiej pogaduszce i posluchaniu muzyczki zapraszaja mnie do swojego domu, gdzie ponoc tance rozne odchodza i tego typu atrakcje. Mysle sobie, ze pewnie mnie zaraz zaciagna do jakiejs super miejsca z super cenami dla zachodnich turystow, ale sie myle. Laduje na terenie gdzie obok siebie stoi mnostko malych lepianeg poogradzanych od siebie niskimi prowizorycznymi murami z kamieni. Jeszcze bardziej surowo niz w Top Station. Gospodarze czestuja mnie kolejnym koncertem, tym razem ze spiewem i wspomnianym tancem (tanczy tylko corka pani gospodarzowej). Gdyby nie to, ze moj pobyt w Indiach dobiega konca, nie wiem czy nie zostalbym tu na dluzej. Moze nastepnym razem…
A tymczasem pora wracac do miasta cos zjesc. Bardziej z rozsadku niz z glodu, bo ochoty na posilem w ogole nie mam. Pewnie dlatego, ze znow mi sie cos w glowe stalo po calym dniu lazenia bez czapeczki.